Wyprawa w Beskid Żywiecki i Śląski


W góry

Wyprawa w Beskid Żywiecki i Śląski.
14 października nauczyciele ZS w Stępinie i SP w Cieszynie udali się na dwudniową wyprawę w zachodnią część polskich Beskidów. Wyjazd we wczesnych godzinach porannych rozbudził zaspane ciała. Wszyscy uczestnicy radzi byli, że można wzmocnić swoją kondycję, rozruszać ciało.


Trasa podróży biegła ze Stępiny przez Jasło, Nowy Sącz, Limanową, Rabkę na Przełęcz Krowiarki. Z parkingu na przełęczy 11 śmiałków wyruszyło w zimowej scenerii zdobywać najwyższy szczyt Beskidów zachodnich i drugi w Koronie Gór Polskich - Babią Górę (1725 m n.p.m.). Okazało się, że nie chciała się góra ochoczo poddać. Uraczyła nas śniegiem, przejmującym wiatrem, temperaturami poniżej 0 C. Niestety nie było też żadnej widoczności, nawet na szlaku często nie widzieliśmy się nawzajem. Za to zobaczyliśmy scenerię zimowych wytworów natury - zmrożone kosodrzewiny, ośnieżone i oblodzone kołki na szlaku wyglądające niczym skrzydła husarzy. Po 5 godzinach marszu i zdobyciu Babiej Góry zeszliśmy do schroniska Markowe Szczawiny, gdzie uraczyliśmy się ciepłym posiłkiem. Po zejściu na parking spotkaliśmy trochę znudzonych ale i ciekawych naszych opowieści uczestników wyprawy, których odstraszyła zimowa sceneria. Ruszyliśmy do Istebnej, gdzie czekała ciepła kolacja i miłe, przestronne góralskie domki. Po kolacji ruszyliśmy do kwater, by po kilkunastu minutach spotkać się wspólnie oddając się śpiewaniu i opowiadaniu dowcipów. Późna godzina zmusiła nas do udania się na zasłużony odpoczynek.

Nazajutrz po śniadaniu udaliśmy się do Wisły. Tutaj nastąpił, tak jak poprzedniego dnia, podział - część grupy udała się na Baranią Górę, gdzie ma źródła Wisła, część na spacer po Wiśle. Wyjście na Baranią odbywało się w jesiennej scenerii, jedynie na wierzchołku spotkaliśmy oszronioną trawę i dumne świerki. Miła atmosfera, dość duże panoramiczne widoki wynagrodziły trudy 5 - godzinnej wyprawy. Po zejściu część wiślańska opowiedziała nam o urokach rodzinnego miasteczka Adama Małysza. Mogliśmy je zobaczyć jadąc ku naszym stronom z okien busa. Droga powrotna wiodła przez Bielsko - Białą, Wadowice, Tarnów Brzostek i Frysztak. W czasie powrotu zjedliśmy obiadokolację w Inwałdzie w towarzystwie dinozaurów. Wszyscy zadowolenie, trochę zmęczeni, ale pełni wrażeń liczą, że wiosną znów góry na nas czekać będą.