Dzień Chłopaka w klasie VI

Dzień Chłopaka

30 września w klasie VI świętowaliśmy Dzień Chłopaka. Przed lekcjami spotkałyśmy się w klasie z naszą wychowawczynią - panią Małgorzatą Tabak-Godek, żeby dopracować gazetkę, życzenia i co najważniejsze spakować prezenty. Z tymi ostatnimi był największy kłopot, bo co kupić chłopakom? Smoczki, lizaki, kubki z imieniem, a może skarpety, bo jesień nadchodzi. Postanowiłyśmy zadbać o stopy naszych kolegów.

Dodam, że tydzień wcześniej "buszowałyśmy" w szatni w poszukiwaniu numerów butów. Zdradzę, że chłopaki z naszej klasy noszą buty w rozmiarze od 36 do 42!!! To była misja specjalna:) Zwykłe "stopki" wkładałyśmy do ciepłej, termoizolacyjnej skarpety. Do jednej z nich dodawałyśmy saszetkę gorącej czekolady. Taki mały zestaw na zimne wieczory Do przygotowanego przez nas dużego pudła, włożyłyśmy prezenty. No, ale nie ma tak łatwo. Materiały do zadań specjalnych też tam schowałyśmy. Na przyjemności trzeba zasłużyć. Chłopaki musieli wykazać się zręcznością i nie tylko. Zebraliśmy się w sali gimnastycznej. Po krótkich życzeniach, Patrycja ogłosiła pierwszą konkurencję - bieg z surowym jajkiem. To troszkę przeraziło chłopaków. Jajka (dla bezpieczeństwa) zostały ugotowane. Jednak Oni myśleli, że są surowe (a my cały czas utwierdzałyśmy ich, że tak właśnie jest). Ustaliliśmy, że gdy jajko upadnie, to każdy chłopak sprząta na własną rękę:) Zaczęli panikować. Hubert bał się najbardziej. Wyruszyli. Do mety pierwszy dotarł Wiktor. Tuż za nim był Marcin, a za Marcinem (mimo paniki i strachu) Hubert.
Druga konkurencja polegająca na malowaniu paznokci odbyła się w klasie. Każda dziewczyna przyniosła lakier. Chłopaki wybierając lakier, dowiadywali się którą dziewczynę malują, tzn. czyje paznokcie pomalują. Mieszko i Marcin poradzili sobie najlepiej (co dziwne obaj malowali różowym lakierem, może róż przynosi szczęście???). Niektórzy, oprócz paznokci, pomalowali palce. Zatrudnienia w gabinecie kosmetycznym raczej im nie wróżymy:)
Zadanie 3 polegało na zjedzeniu cytryny. Miny chłopaków były bezcenne, a plastry cytryny zniknęły jak soczyste pomarańcze. Kolejne wyzwanie sprawiło im więcej trudności. Patrycja A. i Kinga przygotowały różnobarwne rzeczy. Chłopaki wybierali po jednej i mówili jaka to barwa. Oskar nazywał je bez problemu i podpowiadał innym, bo niestety, inni mieli kłopoty z określeniem barwy przedmiotu. To my, dziewczyny, jesteśmy mistrzyniami w określaniu kolorów, barw i odcieni!
Na koniec losowali karteczki z pojazdami i przestrogami. O dziwo wszystkie samochody spodobały się, nie spodziewałyśmy się tego. Do wyboru były: samochód do holowania, zabytkowe cabrio, hummer, motocykl, opancerzony pojazd terenowy i ciężarówka. Przestrogi typu: "Noszę odblaski, bo nie chce mieć zdartej "maski". "Na rowerze, na motorze jeżdżę mądrze o każdej porze", "Tata ostrzega syna: zajedź bezpiecznie do młyna" wywołały uśmiech na twarzach kolegów. Przygotowałam je razem z Patrycją K.
Na koniec rozdałyśmy prezenty i ponownie złożyłyśmy chłopakom życzenia. Prezenty zaskoczyły ich, ale przecież o to chodziło. Ten dzień wszystkim podobał się. Następnego dnia Dawid, Marcin i Mieszko przyszli do szkoły w prezentach, tj. w nowych skarpetkach. Było nam bardzo miło.

Dziękujemy mamie Mieszka za "żelkowy puchar" - była to prawdziwa niespodzianka i uczta:)
Wszystkim chłopakom składamy najlepsze życzenia z okazji Ich święta.