|
|
|
SOLINA |
|
|
Wycieczka dla
pierwszoklasisty to zawsze wielkie przeżycie. Wycieczka pierwszoklasistów w towarzystwie
rodziców, to przeżycie ogromne dla rodziców.
Wycieczka pierwszoklasistów z rodzicami to dla wychowawczyni przeżycie absolutne.
Byliście? Widzieliście? - to posłuchajcie.
|
|
|
Pierwszy etap wyprawy, to muzem przy
Zarządzie Karpackich Parków Krajobrazowych. Tu wspaniały, uśmiechnięty pan podzielił
się z nami swą wiedzą i umiejętnościami. Tu zobaczyliśmy różnorodne, znane nam
dobrze i znane trochę mniej zwierzęta i rośliny. |
|
Pan naśladował głosy ptaków, uczniowie chwalili
się swoją wiedzą na tematy różne ale związane z tematem pogadanki.
|
|
|
Teraz już wiemy, że nie każdy wielki
ptak to jastrząb, wiemy, kto na nowo zadomowił na naszych terenach bobra, jak zachować
się po pogryzieniu przez żmiję i dlaczego nie warto wpadać wówczas w przerażenie.
Wiemy jak działają kłusownicy i jak chronić otaczającą nas przyrodę.
I każdy mógł zobaczyć myszołowa z bliska oraz dotknąć sarenkę, czego absolutnie
nie należy czynić z żywą. |
|
|
|
Podziękowaliśmy za wspaniałą lekcję
przyrody, jeszcze raz usłyszeliśmy zapewnienie, że wszystkie zwierzęta eksponowane w
muzeum zostały znalezione martwe i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Przed nami dłuższa jazda i Solina.
|
|
|
A w trakcie jazdy dało się słyszeć
śpiewy w których przeważały teksty związane tematycznie z Bieszczadami, część
konsumpcyjna, pogaduchy o wszystkim, ale o dzieciach w szczególności a przede wszystkim
ogląd mijanego krajobrazu.
Tak, Polska jest piękna.
|
|
|
|
|
Dotarliśmy do celu.
Najpierw mogliśmy obejrzeć wnętrze zapory. Pan przewodnik zapoznał nas z historią jej
budowy oraz z danymi technicznymi - tu niewiele zapamiętaliśmy. Pozostało tylko w
pamięci, że tu wszystko jest ogromne.
Później weszliśmy do środka. I tu niespodzianka - zapora przecieka.
|
|
Co prawda jest to ponoć normalne, ale dziwne to było
na pewno, gdy woda kapała nam na głowę podczas wędrówki korytarzami wewnątrz zapory,
gdzie jest chłodno i wilgotno.
Niestety, zakaz fotografowania.
A później byliśmy na koronie zapory. Po lewej
przepaść i zawroty głowy, po prawej wielka woda a w niej pływające ogromne ryby. I
policjant przebrany za terrorystę na szybkiej motorówce oraz statek spacerowy na którym
chętni odbyli rejs po jeziorze. Potem frytki i szał zakupów pamiątek.
I jeszcze tyle rzeczy, które można dotkąć, obejrzeć. Chwila próby dla rodziców.
Niestety, wszystko ma swój kres. Mieliśmy jeszcze inne plany, więc nastał czas
powrotu.
|
|
|
Długi skok i jesteśmy w Odrzykoniu.
Zwiedziliśmy ubogie muzeum, było trochę biegania po ruinach zamku oraz straszenie
kolegów. Opiekunowie bali się również, ale o całość straszących.
Podziwialiśmy widoki, jakie musieli oglądać bohaterowie "Zemsty" Aleksandra
Fredry, jednocześnie współczując im z powodu trudnych warunków życia w -
bądź co bądź - zamku.
|
|
|
|
Prządki. Skały, które nie znają praw grawitacji. I korzenie wypłukane przez wodę,
ukazujące potęgę przyrody i żywiołów.
Legenda, którą możemy usłyszeć w miejscu, którego dotyczy to jest prawie jak
rzeczywistość.
Słuchaliśmy i szukaliśmy morału.
|
|
|
|
Jeszcze ostatnie jabłko, ostatnia fotografia.
Spojrzenie za siebie i pora wracać. Okrutnie utrudzeni wracaliśmy do domów, ale pełni
wrażeń i dlatego radośni.
|
|
|
My tu jeszcze wrócimy.
Było bardzo fajnie. Dziękujemy.
|
|
Wędrował: WS
|
|
|