LEGENDY I PODANIA


Kapliczka




Z naszą miejscowością, podobnie jak z innymi częściami Podgórza, wiąże się wiele legend oraz podań. Większość z nich związana jest z górą Chełm i kapliczką, która stoi na jej szczycie.


Niektóre podania były przekazywane z pokolenia na pokolenie od bardzo wielu lat, a mimo to pozostają w niezmienionej formie. Góra Chełm była zapewne w dawnych czasach miejscem kultu pogańskiego. Wniosek taki można wysnuć nie tylko z racji jej położenia, ale również późniejszych wydarzeń. Po przyjęciu chrześcijaństwa, w ramach zwalczania starych kultów, cystersi z Koprzywnicy zbudowali na Chełmie kaplicę, w której w Wielką Niedzielę odprawiana była msza. Tradycja odprawiania tej mszy przetrwała do okresu powojennego. Obecnie tradycja ta zanikła. Obraz w kapliczce jest wierną kopią zaginionego później w niewyjaśnionych okolicznościach oryginału. Kopię wykonał w 1965 roku p. Franciszek Papuga z Frysztaka, ponieważ oryginalny obraz był w złym stanie. Wykonał ją bezpłatnie i umieścił oryginalny obraz pod kopią, między dwoma szybami, po poświęceniu obrazu przez proboszcza z Pstrągówki - ks. Krauza.  /Wg p. Józefy Pietruszki/. Po jakimś czasie stwierdzono, że oryginalne dzieło oraz bardzo stary krucyfiks zniknęły. Pozostał zwyczaj odwiedzania Chełmu w Wielką Niedzielę. Przybywający, często nie wiedzą, dlaczego przyjechali z dalekich nawet stron.



Śladami legend - część I

Dawno, dawno temu, nie za siedmioma górami, nie za siedmioma lasami, nie za siedmioma morzami i nie za siedmioma rzekami, ale tutaj, w naszej okolicy, a konkretnie na górze Chełm miały ponoć miejsce następujące wydarzenia:

Był wiek... XIV?, a zresztą któż to wie?...

Groźni, dzicy Tatarzy napadali na okoliczne wioski łupiąc i grabiąc dobytek, pozostawiając za sobą tylko zgliszcza. Nikt, kto stanął na drodze najeźdźcy nie uszedł z życiem: dziecko, dorosły czy starzec. Nikt też nie potrafił stawić czoła groźnemu wrogowi. Ludzi ogarnęła trwoga, rozpacz i strach. Postanowiono szukać schronienia w lesie, który w owym czasie był bardziej "dostatny" w rośliny, zwierzęta, grzyby i jagody. Tatarzyn- to człek nieustępliwy, zawzięty i mściwy. Lasy zostały otoczone, a wróg z radością oczekiwał, kiedyż to wieśniacy pozbawieni pożywienia, a w szczególności wody wyjdą z ukrycia. Legenda - podanie - mówi dalej, iż jednemu z mężczyzn przyśniło się, aby poszedł po wodę, gdyż wróg zmożony snem zasnął. Ów mężczyzna zobaczył w lustrze wodnej toni obraz Matki Bożej. Mężczyzna po powrocie położył się spać i znów we śnie otrzymał "instrukcję", aby w ziemi zrobił otwór, nalał do niego przyniesionej wody, a wtedy będą jej mieć pod dostatkiem. Prawdopodobnie tak uczynił. Z małej szczeliny wytrysnęło źródełko, a ludność została ocalona. Na pamiątkę tych wydarzeń wybudowano w tym miejscu kościół. Zegar historii odmierzał kolejne minuty, godziny, lata... Wydarzenia minionych lat poszły w niepamięć. Zapanował względny dostatek, toteż lud chciał się bawić i pewno się bawił. Organizowano suto zakrapiane wesela, a jak mówi legenda, zbezczeszczono miejsce święte - kościół. Tam raczono się alkoholem, a za pomocą pięści rozwiązywano sąsiedzkie problemy i waśnie. Kościół zapadł się pod ziemię, pochłonęły go pobliskie mokradła. Na tym miejscu wybudowano w późniejszym czasie kapliczkę, która niedawno, bo kilkanaście lat temu została przez miejscową społeczność starannie odnowiona.

Ileż w tym prawdy, ileż ludzkiej fantazji i wyobraźni umysłu, nikt tego dziś dowieść nie zdoła. Jest to więc legenda, którą zapamiętać warto!


Przyroda

Śladami legend - część II

Od niepamiętnych czasów istnieje zwyczaj spotkań na górze Chełm w Wielką Niedzielę. Jak twierdzą mieszkańcy okolicznych domów, zawsze wtedy dochodzi do bójek. Według podań, kościół miał się zapaść właśnie w Wielką Niedzielę.

A było to tak....
Miejscowy hrabia był między innymi właścicielem karczmy, tzw. szynku. Okoliczna ludność nadużywała alkoholu, często odbywały się biesiady i libacje suto zakrapiane alkoholem. Tuż przed Wielką Niedzielą młodzi chłopcy pod wpływem alkoholu, późną już nocą oznajmili kolegom, że idą do kościoła, aby tam tańczyć i bawić się. W nocy ogromna błyskawica przeszyła niebo, ogromny grzmot wyrwał ze snu uśpionych mieszkańców. Nikt nie podejrzewał najgorszego...   Rankiem mieszkańcy udali się na nabożeństwo. Wielkie było zdziwienie, kiedy w miejscu, gdzie stał kościół, nie pozostał po nim najmniejszy ślad, jedynie stojąca obok lipa przypominała o jego istnieniu. Zaczęto również poszukiwać owych odważnych kawalerów, jednakże nigdzie ich nie odnaleziono. Na wieść o tych wydarzenia hrabia rozkazał ściąć ową lipę, aby zatrzeć wszelkie ślady tych tragicznych wydarzeń. Drwale, którzy podjęli się tego zadania, nie wykonali go - z drzewa polała się krew. Widząc wielkie oburzenie mieszkańców hrabia sprzedał majątek, opuścił te tereny i ślad po nim zaginął. Wraz z kościołem zapadły się również dzwony. Ich głos można usłyszeć w Wielką Niedzielę. Wystarczy przystawić ucho w miejscu zapadniętego kościoła w chwili, gdy podczas procesji biją dzwony w pobliskich kościołach.
Według przekazu najstarszych mieszkańców Chytrówki w miejscu, gdzie rośnie lipa ziemia była zapadnięta, na polanie obok kapliczki widoczne były znaki po istniejącym cmentarzu.